Menu
Odwiedziny...
Reklama
Konferencja na wesoło |
Redaktor: Administrator | ||||||
22.08.2007. | ||||||
Strona 3 z 4
KLASYFIKACJAPan D.: Szybko, szybko, przechodzimy do następnej kwestii - klasyfikacja śródroczna, podsumowanie pierwszego semestru... (dzwoni telefon, z którym wychodzi) Przepraszam na moment. prof. J.: Tak sobie tutaj napisałem taki wzór, który można by zastosować w odniesieniu do niektórych uczniów. (wstaje i pisze na tablicy) Wiedza: bezczelność = ignorancja. prof. Ż.: A skąd pan to ma?! tak nie jest w statucie napisane! Na pewno nie! prof. G.: (podchodzi do tablicy i zaczyna wyprowadzać wzór, szybko zamazuje, co zapisała) A co ty tam mosz? Pokoż no to... Ten wzór trzeba wyprowadzić... prof. W.: (patrząc na zapisaną tablicę) Ale myślicie, że absolutnie wszystkich możemy podciągnąć do tego wzoru? prof. F.: Ej! Na pewno nie ludzi z Giszowca, bo to centrum wszechświata! Całą resztę może tak, to rezerwat! (łapie za Red Bulla) prof. G.: (odwracając się od tablicy) Oni wszyscy się w ogóle nie uczą! Mój wnuk jest w pierwszej klasie i wie więcej niż oni. prof. Ż.: Ja niektórych na maturze nie widzę! prof. T.: A ja już maturę zdałam... (śmiech) prof. F.: A propos matury, znacie ten kawał... (opowiada) (wszyscy wybuchają śmiechem) prof. P.: It isn't funny... Czy państwa to śmieszy?! prof. S.: (stukając długopisem w biurko) Przywołuję nas do porządku... Zaraz krzyknę... prof. F.: Okay okay! Cisza! Pamiętacie styczeń? Kiedy klasyfikowaliśmy? Nie chciałem pytać, bo była brzydka pogoda - mróz, śnieg, 12-stka nie jeździła, 108-ka się spóźniała... Ale im, kurczę, obiecywałem - na następnej lekcji was przekoszę. prof. P.: Ja też byłem dobry dlatego, że mój kot Richard był akurat chory - wiecie, od tej śmietany 26% albo od kotletów - powtarzałem mojej klasie - uczcie się chemii, bo pani profesor będzie pytać. prof. Ż.: No! Bo ja im z kolei obiecałam, żeby się nie bali, bo i tak ich wszystkich zaliczę! (macha wskaźnikiem) prof. P.: (zamyślony wącha markera) Ja się tak o Richarda martwiłem, że nawet pytałem, czy chcą pisać testy dziś czy za tydzień... prof. F.: I się, kujony jedne, przygotowały i na moje lekcje! Musiałem dać to, co nie lubię, same bardzo dobre i dobre (bawi się snickersem) prof. S.: A moja klasa z kolei skupiła się tylko na uprawianiu gadulstwa. A przecież powtarzałem co lekcję - przygotujcie się do ewentualnego pytania, gdyż zauważyłem, że przestaliście się uczyć... prof. W.: Ja moim babom powiedziałam: nie liczcie na precelki! Nawet się uczyły. Dopiero potem zdziadziały intelektualnie! Skandal! prof. Ż.: Wszystkim powtarzałam - uczcie się, rozwiązujcie ćwiczeniówki, czytajcie, bo wszystko jest w książce! (wskaźnik) prof. J.: Ale w książce niekiedy jest źle napisane, niekiedy trudno jest odnaleźć, jaki był ostatni temat... Książka jest zła. prof. W.: Allora, nie żebym się kłóciła, ale mój podręcznik z rozdziału na rozdział staje się coraz bardziej życiowy. Gdyby tylko nie czytali jak Janosiki... prof. P.: Clear! Też powtarzam po sto razy - readnijcie to sobie! Jak to powiedzieć po polsku? Aha, czytnijcie to! Będzie wam łatwiej, jak was pan profesor z fizyki będzie pytał. Albo ciach - rozda wam testy. Albo chlast - zrobi kartkówkę. Albo dżist - będziecie rozwiązywali zadania. |
||||||
Zmieniony ( 25.12.2007. ) |
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|