Menu
Obecnie...
odwiedza nas 138 gościOdwiedziny...
Logowanie
Reklama
Wysypisko trujących substancji w Szopienicach? |
Redaktor: LJ | |
23.10.2011. | |
Pan Gerard Sacherski, pomysłodawca utworzenia muzeum cynku na terenach byłej huty Uthemann w Szopienicach, przesłał nam niepokojącą wiadomość o utylizacji odpadów na terenach, które w przyszłości mogłyby stać się parkiem rekreacyjnym o znaczeniu ogólnopolskim, a nawet europejskim. Nasze VI Liceum wielokrotnie wspierało ten pomysł, a nawet zaprojektowało zagospodarowanie terenów pohutniczych. Teraz niepokoimy się utylizacją toksycznych odpadów w miejscu planowanych terenów rekreacyjnych. W artykule dwie publikacje, jakie ukazały się w regionalnej prasie. Autorką obu tekstów jest Anna Malinowska. Ludzie się boją, że zakład brudzi Mamy dość degradacji naszej dzielnicy - złoszczą się mieszkańcy Szopienic, gdzie działa zakład utylizacji odpadów. Jego działalnością zainteresowała się policja. Przy ul. Woźniaka, na trenach dawnej Huty Uthemanna, działa spółka Eko Harpoon-Rewital. Zajmuje się m.in. utylizacją kwasów, starych emulsji i olejów. - Ten obszar powinien zostać zrekultywowany. Napisaliśmy wniosek do urzędu miejskiego, by powstały tu tereny rekreacyjne. Zamiast nich zwozi się tam nie wiadomo jakie świństwa - denerwuje się Gerard Sacherski ze Stowarzyszenia na rzecz Budowy Muzeum Hutnictwa Cynku. Działalnością zakładu już zainteresowali się strażnicy miejscy. - W sierpniu patrol straży zobaczył, że z cysterny wylewają coś do studzienki kanalizacyjnej. Okazało się, że przedstawiciele spółki Rewital pozbywają się w ten sposób nieczystości powstałych w trakcie produkcji piwa w Czechach - mówi Krzysztof Król, rzecznik katowickich strażników. Na miejsce wezwano policję i przedstawicieli Biura Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. - Okazało się, że to nie pierwszy taki przypadek, więc skierowaliśmy sprawę do prokuratury - mówi Anna Wrześniak, wojewódzki inspektor ochrony środowiska. Sprawa utknęła jednak w martwym punkcie. - Przedstawicie Rewitalu nie złożyli jeszcze wyjaśnień. Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi im grzywna do 10 tys. zł, a w najgorszym wypadku ograniczenie wolności - mówi Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji. Marek Kłakus, prezes zarządu spółki, podkreśla, że o postępowaniu nie ma zielonego pojęcia. - Mamy nowoczesne instalacje, a jeśli nawet nasz pracownik wpuścił coś do sieci kanalizacyjnej, to i tak trafiło to do naszej oczyszczalni. Ludzie powinni być nam wdzięczni, że utylizujemy rzeczy, które kiedyś rozwożono po lasach czy polach - uważa. Monika Paca ze stowarzyszenia na rzecz rozwoju dzielnicy: - Ludzi denerwuj e też hałda, która urosła w pobliżu spółki. Kłakus: - To nie jest nasze. Ludzie myślą, że owszem, i dlatego dostaję po głowie. Kazimierz Kwaśniak, likwidator huty, przyznaje, że teren pod hałdą został wydzierżawiony innej spółce. - Gromadzony tam materiał jest teraz wywożony. Hałda zniknie do końca października - zapewnia. Toksyczna hałda truje Szopienice 20 tys. ton niebezpiecznych odpadów leży na hałdzie w Szopienicach. Zgodnie z ustaleniami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska przywieziono je do Polski nielegalnie z Czech. Sprawa zostanie skierowana do prokuratury. Hałdę odpadów usypano w pobliżu ul. Woźniaka, na terenie dawnej Huty Uthemanna. - Widzieliśmy, jak ciężarówki na czeskich rejestracjach zwożą jakiś czarny materiał. Nie wiedzieliśmy, czyje to ani co tak naprawdę wysypują - mówią członkowie Stowarzyszenia na rzecz Budowy Muzeum Hutnictwa Cynku. Hałdą zainteresowali Inspektorat Ochrony Środowiska. - Nie mamy wątpliwości, że to odpady niebezpieczne, zneutralizowane kwaśne smoły powstałe z przeróbki ropy naftowej, które zostały zmieszane z miałem węglowym - mówi Anna Wrześniak, wojewódzki inspektor ochrony środowiska. Już kropla substancji ropopochodnej może zanieczyścić metr sześcienny wody. Hałdę w Szopienicach usypano pod chmurką. Padające deszcze powodują przenikanie niebezpiecznych substancji do gleby. Degradacji ulega więc grunt, a jeśli substancje przedostaną się do wód gruntowych, dojdzie do katastrofy ekologicznej. Inspektorzy przypominają, że substancje ropopochodne mogą być spalane wyłącznie przy zachowaniu rygorystycznych norm. W przeciwnym razie do atmosfery przedostaną się związki chemiczne szkodliwe dla ludzi. Jak wyjaśnia Kazimierz Kwaśniak, likwidator huty, teren pod hałdą został wydzierżawiony spółce Biuro Rozwoju Gospodarczego z siedzibą w Sosnowcu. - W umowie dzierżawy mam wpisane magazynowanie materiału opałowego. Wiem, że część tego już chyba gdzieś sprzedano, bo część hałdy zniknęła - mówi Kwaśniak. Ze względu na to, że odpady pochodzą z Czech, o sprawie zostało już poinformowane czeskie ministerstwo ochrony środowiska. - Przekazaliśmy wniosek, by niebezpieczne substancje z powrotem trafimy do Czech. Czekamy na czeską odpowiedź - mówi Izabela Szadura, dyrektor departamentu kontroli rynku w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska.
Sławomir Starzykowski z Biura Rozwoju Gospodarczego podkreśla, że czeskie dokumenty nie mówią o odpadach - Byłem przekonany, że można im wierzyć. Zresztą my tylko wynajmujemy plac, a nasz czeski kontrahent zajmuje się zwożonym materiałem. Część rzeczywiście została sprzedana Słyszałem, że jest klient, który jest zainteresowany kupnem reszty - mówi. Żeby temu zapobiec, GIOŚ już wydał zakaz przewożenia odpadów z hałdy na terenie naszego kraju. Sprawą zajmie się także katowicka prokuratura. |
|
Zmieniony ( 23.10.2011. ) |
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|