Redaktor: Administrator
15.09.2007.
Hits: 15603
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
>W artykule trzyczęściowy opis wycieczki do La Salette. W części pierwszej znajdziecie opis karkołomnej podróży do tego świętego miejsca, w drugiej informacje o objawieniach w La Salette, które wzbudziły tak wiele kontrowersji wśród części młodzieży, nie dającej wiary w wydarzenia sprzed 161 lat, a w części trzeciej można zobaczyć kilka fotografii oraz dwie pamiątkowe kartki z tekstem w jezyku francuskim. Artykuł znajduje się także na starej stronce "Długosza".
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Karkołomna podróż do La Salette
część I "Wspomnień"
Byliśmy tam. Teraz oceniam tę naszą wycieczkę z nieco innej perspektywy.
Podczas wakacji byliśmy świadkami tragedii pielgrzymów odwiedzających sanktuaria europejskie, w tym La Salette. My też w połowie lat 90. wraz z młodzieżą pojechaliśmy autokarem zobaczyć to wspaniałe miejsce. Było to w ramach wymiany młodzieży ze szkołą Lycee Albert Camus w Firminy niedaleko St. Etienne. Oto moje fragmentaryczne wspomnienia z tamtej niezapomnianej, bo jak dotychczas jedynej pielgrzymki do tego świętego miejsca.
Wyjechaliśmy rano z Firminy, czas przejazdu do La Salette był zaplanowany na około 3 godziny. Ówczesna pani dyrektor Bogusława Kral-Mrowiec, która prowadziła całą wycieczkę, znana jest z tego, że zawsze bardzo przejmuje się bezpieczeństwem podczas jazdy jakimkolwiek środkiem lokomocji (najlepiej wiedzą o tym kierowcy i współpasażerowie). Wówczas jako młody i być może niedostatecznie odpowiedzialny nauczyciel uważałem obawy pani dyrektor za objaw bojaźni, a nawet tchórzostwa - zresztą nie tylko ja niejednokrotnie żartowałem sobie z tego powodu. Teraz muszę przyznać, że nie miałem racji.
Kiedy wjechaliśmy już na górzysty, lecz dalej bardzo łagodny odcinek drogi, pogoda zaczęła się psuć, pojawiły się krople deszczu, a raczej mżawki, robiło się mglisto. Pani dyrektor oczywiście zaczęła panikować i zadecydowała, że musimy zawrócić. Nagle mgła zrobiła się tak gęsta, że kompletnie nic nie widać było na odległość kilku metrów i nasz autokar poruszał się w żółwim tempie, a nawet musiał się zatrzymać na drodze. Wtedy byłem przekonany, że niestety do La Salette nie dojedziemy. Ale ponieważ droga była wąska i nie można było zawrócić, więc autobus jechał cały czas do przodu.
I nagle stał się cud - mgła ustąpiła i pokazało się słońce. W tej sytuacji zadecydowaliśmy, że jedziemy dalej. Droga do sanktuarium robiła się coraz to bardziej kręta i stroma. Ten odcinek zapamiętam jako jeden z najbardziej karkołomnych, po jakich podróżowałem autokarem. Niebezpieczne, strome zakręty, przepaście i w oddali szczyt góry, gdzie mieliśmy dotrzeć - to wszystko zapierało dech w piersiach. Pani dyrektor co chwilę cicho pojękiwała: "O, Jezu". Myśleliśmy wtedy, co by było, gdyby przestały działać hamulce. Lecz Matka Boska z La Salette czuwała nad nami i dojechaliśmy bezpiecznie do celu znajdującego się niemal na szczycie olbrzymiej góry.
Po sanktuarium oprowadzał nas bardzo miły, młody polski ksiądz, który pełnił swą posługę we Francji. Ciekawie opowiadał historię Matki Boskiej z La Salette. Pamiętam, że wypiliśmy jeszcze herbatę, coś zjedliśmy, a młodzieży daliśmy chyba z pół godziny czasu na spacer wśród przepięknej górskiej scenerii. Wierzchołki sąsiednich gór raz ginęły w chmurach, innym razem wynurzały się, odsłaniając błękit nieba. Wszystko było w tej jakby ze świata bajki górzystej krainie pełne ruchu, życia, dynamiki. Wczoraj szukałem zdjęć z tej wycieczki - znalazłem tylko jedno, które zamieszczam poniżej.
Tuż przed odjazdem robimy sobie pożegnalną fotografię z oprowadzającym nas po sanktuarium księdzem. Na zdjęciu widoczni od lewej: obecny dyrektor Dariusz Koclejda (wówczas nauczyciel historii), była dyrektor Bogusława Kral-Mrowiec, jedna z uczennic oraz ksiądz.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kiedy szczęśliwie zjechaliśmy z potężnej karkołomnej góry, pogoda zaczęła się psuć. Mieliśmy zamiar zwiedzić jeszcze Grenoble, lecz z powodu deszczu zrezygnowaliśmy ze spaceru po tej miejscowości i wróciliśmy do Firminy.
Pytaliśmy potem młodzież o wrażenia z całego wyjazdu. Dla mnie ogromnym zaskoczeniem była opinia większości uczniów, że wycieczka do La Salette nie za bardzo im się podobała. Może nie czuli się pielgrzymami i woleli bardziej świeckie rozrywki niż pielgrzymowanie. Pani dyrektor była tym bardzo oburzona (choć oczywiście nie dała po sobie tego poznać) i postanowiła już nigdy z młodzieżą nie jechać do La Salette. A były jeszcze później trzy wymiany młodzieży z liceum Albert Camus. Mimo że zawsze sugerowałem, by jechać z młodzieżą do La Salette, to pani dyrektor nigdy więcej nie chciała o tym słyszeć. Oficjalnie mówiła, że młodzież nie jest zainteresowana takimi świętymi miejscami, lecz prawdziwą przyczyną takiej decyzji była zapewne niezwykle niebezpieczna trasa.
Pamiętam, jak bardzo chciałem jechać z powrotem do Polski trasą przez Chamonix, a następnie przez położoną bardzo wysoko przełęcz na granicy francusko-szwajcarskiej. Trasa ta ze względu na trudne warunki (śnieg, oblodzenie) bywa zamknięta dla pojazdów nawet latem. Wiedziałem, że tamtędy nie możemy pojechać, ale przekornie marudziłem kierowcom o tej ciekawej trasie (pewnie tak samo jak pechowi pielgrzymi, którzy chcieli zobaczyć pomnik Napoleona) - na mapie była to przecież banalnie prosta linia. Pojechaliśmy inną trasą, a Chamonix (lecz oczywiście bez przełęczy) uczestnicy jednej z naszych wycieczek - już beze mnie - odwiedzili innym razem.
Bardzo żałuję, że nie byłem na naszej pierwszej szkolnej pielgrzymce w roku 1991, a jednocześnie pierwszej wycieczce zagranicznej (jednej z pierwszych w Polsce, gdyż dawniej szkoły nie mogły wyjeżdżać za granicę) organizowanej przez szkołę. Wtedy dla nas - Polaków - wszystko na Zachodzie było niebotycznie drogie, lecz polskich pielgrzymów wszędzie przyjmowano bardzo serdecznie i gościnnie. Ci pierwsi długoszowi pielgrzymi zwiedzili wtedy Lourdes, Mariazell i inne sanktuaria europejskie. Jechali zdezolowanym autokarem (wówczas luksusowymi środkami transportu dysponowały tylko bardzo drogie biura podróży, np. Orbis), który obecnie prawdopodobnie nie zostałby zatwierdzony do transportu nawet na terenie Polski. Ale wszystko się udało super, bo nad naszymi pielgrzymami, także tymi, dla których świętość jest czystą abstrakcją, czuwa Boska Opatrzność. Oby w przyszłości tak było zawsze...
Leszek Jabłoński
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Objawienia w La Salette
część II "Wspomnień"
To druga część historii o La Salette w naszym portalu. Jeśli interesują Was szczegóły objawienia Matki Bożej w tym miejscu, które teraz zawsze będzie się nam kojarzyć z tragedią polskich pielgrzymów, przeczytajcie ten artykuł.
Objawienia Matki Boskiej mają długą historię. Kościół uwierzył w zeznania kilkunastu świadków, którzy twierdzili, że widzieli i rozmawiali z Matką Boską. Obecnie mamy do czynienia z wieloma takimi przypadkami, które nie są akceptowane przez władze kościelne, gdyż niektórzy wizjonerzy próbują na ludzkiej naiwności zbić intratny interes. Z poniższego rysunku można odczytać, gdzie i kiedy wystąpiły oficjalnie zatwierdzone objawienia.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A więc najwięcej cudów polegających na rozmowie z Matką Boską zanotowano w XIX wieku. W La Salette objawienie miało miejsce 16 lat po Paryżu, 4 lata po Rzymie i 12 lat przez Lourdes. Oto jego krótka historia o dzieciach z La Salette, ilustrowana fotografiami z naszej szkolnej wycieczki do tego świętego miejsca w drugiej połowie lat 90, o której wspomniałem już w poprzednim artykule o La Salette.
W dniu 19 września 1846 r. Święta Maria objawiła się w małej miejscowości, zwanej La Salette, położonej 1800 metrów ponad poziomem morza, 35 kilometrów od Grenoble we Francji. Zobaczyło ją dwoje dzieci, które pasły krowy. Byli to 15-letnia Melanie Calvat i 11-letni Maximin Girard, znający się od dwóch dni. Melanie ze wzgórza widziała spokojnie leżące na trawie krowy przeżuwające pokarm. Kiedy zeszła, Maximin zaczął wchodzić w jej kierunku na górę. Nagle zobaczyła cudowne światło, jaśniejsze niż słońce i bardzo piękną kobietę, która głowę opierała o swe dłonie. Pani wstała i powiedziała: "Podejdźcie bliżej dzieci, nie obawiajcie się, jestem tutaj, aby przekazać wam wielkie nowiny".
Dzieci były zdumione, widząc, jak łzy spływają po policzkach kobiety. Początkowo mówiła do nich po francusku, ale potem przeszła na lokalny dialekt, którym na codzień się posługiwały. Mówiła o ludzkich przekleństwach, nie zachowywaniu niedzieli jako dnia odpoczynku i nieposłuszeństwie w stosunku do praw bożych: "Jeśli moi ludzie nie są posłuszni Bogu, ja będę zmuszona zezwolić na działałanie Memu Synowi". Matka Boska prosiła dzieci i wszystkich ludzi, aby się dużo modlili, aby wyznawali swoje grzechy, odwracali się od pokus szatana, czynili pokutę i modlili się. Każdemu dziecku powierzyła tajemnicę, najpierw Maximinowi, a potem Melanie. Podczas, gdy Maria mówiła do Maximina, Melanie widziała jak jej usta się poruszały, ale nie mogła nic zrozumieć.
Melanie twierdziła, że w 1851 r. obie tajemnice otrzymał Papież Pius IX. Maximinowi nie było dane opublikować przekazanej mu tajemnicy, gdyż wcześniej zmarł. Kopia jego tajemnicy została przekazana hrabinie Clermont-Tonnerre, a w 1888 r. opublikowana.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Oto najważniejsze fragmenty tajemnicy:
Co się stało z tajemnicami powierzonymi Melanie w La Salette? Matka Boska powiedziała jej: "Melanie, to, co zamierzam ci powiedzieć, możesz ujawnić w roku 1858" - akurat wtedy Matka Boska objawiła się w Lourdes. Tajemnice przekazane Melanie spowodowały wiele kłótni i niepokoju. Matka Boska wspomniała o nadchodzącej próbie zamordowania Papieża, który przeżyje zamach.
Ludzie wzięli sobie to wszystko bardzo do serca. Maryja ostrzegła, że wiara może znacznie się osłabić, a w nasze życie wkroczy materializm, fałszywe nauczanie, spirytyzm, a także że wszyscy grzeszni ludzie umrą i ziemia stanie się pustynią. Potem nastąpi pokój i pojednanie pomiędzy Bogiem i człowiekiem.
Maximin opisał, w jaki sposób Matka Boska zniknęła. Otóż najpierw podniosła się na wysokość około półtorej metra, a potem nagle zgasła i zniknęła. Melanie chciała poprosić Świętą Panią, żeby zabrała ich ze sobą. Po tym zdarzeniu dzieci musiały przezwyciężyć wiele trudności, opierać się ludzkiej złośliwości, łapówkom i innym podstępnym działaniom, by w końcu wiernie przekazać przesłanie. Ich relacje były dokładnie takie same. Ostatecznie po długich i dokładnych badaniach, w roku 1851 biskupi uznali, że Matka Boska objawiła się dzieciom w La Salette.
Maximin zmarł w marcu 1875 r. w wieku około 40 lat. Melanie przebywała wiele lat w zakonach we Francji, Anglii i Włoszech. Zmarła 15 grudnia 1904 r. i została pochowana w Altamura we Włoszech.
Dwanaście lat później, w 1858 r. Matka Boska objawiła się ponownie, tym razem w Lourdes.
Opracowanie na podstawie www.marypages.com: LJ
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kartki z La Salette
część III "Wspomnień"
Oto pierwsza kartka pocztowa:
A oto druga kartka:
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze trzy fragmenty w powiększeniu:
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
I na koniec pozostałe fotki z wspomnianej wycieczki szkolnej:
Do tej kapliczki niestety nie zdążyliśmy podejść
Spotkaliśmy błądzącego turystę i zrobiliśmy sobie z nim zdjęcie
Z wysokości równej wysokości szczytów naszych Tatr roztacza się wspaniały widok - i tu dojechaliśmy autokarem!
Witraż w kościele
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wnętrze kościoła
A tu kamień, na którym siedziała Maryja, kiedy objawiła się dzieciom
Matka Boska z La Salette
W miejscu objawienia zbudowano olbrzymią świątynię
Fasada kościoła w La Salette
LJ